Nigdy tak naprawdę nie zastanawialiśmy się nad tym. Owszem wiedzieliśmy z mediów, że ta straszliwa choroba dotyka wielu ludzi, także dzieci, ale nigdy nie sądziliśmy, że przyjdzie do naszego domu, niespodziewanie, nagle, właściwie znikąd..
Do niedawna byliśmy jak tysiące innych rodzin. Rodzice i dwie córeczki. Starsza w szkole podstawowej, młodsza w przedszkolu, codzienność wypełniały nam zwykłe obowiązki rodzinne – praca, zakupy, czas spędzany ze sobą. Razem.
Nadia – nasza starsza córka była pilną uczennicą, kochała czytać, uprawiała sport i marzyła o psie. Planuje w przyszłości zostać weterynarzem, więc niemal nas namówiła i o realizacji tego jej marzenia zaczęliśmy myśleć coraz poważniej. Ot, zwykli ludzie, zwykła codzienność, zwykłe marzenia dziecka…
Kika miesięcy temu Nadia poskarżyła się na „dziwny” ucisk na stopie. Początkowo sądziliśmy, że skoro uprawia sport, więc pewnie ma jakąś kontuzję. Ale dolegliwość nie mijała, więc udaliśmy się z córką do ortopedy. Lekarz zbadał stopę Nadii i skierował nas na USG. To nie była kontuzja sportowa…Tak się zaczął RAK…
Zmiana, jaką uwidoczniło badanie ultrasonograficznie, potwierdzona badaniem rezonansem magnetycznym, a potem biopsja wykonana 30 czerwca 2020 nie pozostawiła żadnych złudzeń – rhabdomyosarcoma – nowotwór złośliwy tkanek miękkich, u naszej córeczki zdiagnozowany w postaci rozsianej. Tak zaczął się dramat.
Szybko trafiliśmy do Kliniki Onkologii i Chirugii Onkologicznej Dzieci i Młodzieży w warszawskim Instytucie Matki i Dziecka. Nadia natychmiast rozpoczęła ciężkie leczenie chemioterapią, na które na szczęście odpowiedziała, bo część przerzutów zniknęło. Jednak lekarze uznali, że sama chemia może nie wystarczyć. Nadia została zakwalifikowana do leczenia spoza refundacji lekiem Votrient. Jest to lek organiczny stosowany w terapiach celowanych m.in. przy takim nowotworze, z jakim i nam przychodzi się zmierzyć. Miesięczny koszt leczenia waha się od 6000 zł nawet do 9.000 zł w zależności od tego, jaką cenę leku przedstawi producent.
Na pierwszą dawkę dzięki pomocy wielu przyjaciół zebraliśmy, ale leczenie Votrientem może potrwać nawet rok. To przerasta nasze możliwości finansowe…
Nadia mimo choroby pozostała pogodną 11-latką, nadal marzy i planuje co będzie robić, gdy wyzdrowieje, tęskni za młodszą siostrą, która pozostała w domu pod Szczecinem. Zaadaptowała się w Klinice i choć epidemia koronawirusa odcięła ją od świata poza szpitalem, nadal pozostaje uśmiechnięta, dzielnie znosząc trudy leczenia. Więc i my musimy, choć perspektywa kosztów leczenia nierefundowanego spędza nam sen z powiek.
Dlatego prosimy o każdą pomoc, jaką możecie nam podarować. Chcemy, żeby nasza córeczka pokonała RAKA. Żadne dziecko nie zasługuje na tak okrutną chorobę.
Wierzymy, że dziś my dostaniemy pomoc, a jutro sami tę pomoc będziemy mogli podarować innym. Bo nikt z nas nie wie, skąd bierze się RAK…
Agnieszka i Adam – rodzice Nadii
Link do zbiórki:
Licytacje na Facebook
Dodaj komentarz