Otrzymujemy mnóstwo informacji od młodych ludzi, którzy czują się oszukani przez wakacyjnych pracodawców – mówią pracownicy Państwowej Inspekcji Pracy. Większość skarg dotyczy zaniżonego wynagrodzenia. Zaczęła się fala powakacyjnych rozliczeń. Filip, 21-letni student z Zielonej Góry, przez 3 miesiące ciężko pracował w jednym z kebabów w Dziwnowie. Za 3 miesiące pracy miał zarobić prawie 6 tys. zł, otrzymał 2500zł + 600 zł które wziął jako zaliczkę. Przy rozliczeniu jego pracodawca powiedział, że sezon był słaby i niech się cieszy, że otrzymał cokolwiek.
Marek, który sprzedawał kukurydzę i kawę na plaży miał otrzymywać dniówki, jednak gdy przyjechał do pracy z okolic Wałbrzycha dowiedział się, że wypłata będzie na koniec miesiąca. Za lipiec otrzymał 600 zł, cały sierpień pracował za darmo, jego pracodawca 29 sierpnia zniknął. Marek jest w plecy ponad 1,5 tys. zł, bo musi jeszcze zapłacić za noclegi.
Często pracownicy nie czytają podpisywanych umów, lub wcale ich nie podpisują – zwodzeni przez pracodawców. Źle spisana albo zawarta na niekorzystnych dla pracownika warunkach (np. umowa o dzieło nie daje praw pracowniczych), przekreśla szanse na wypłatę.
W części spraw wystarczy, że inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy przeprowadzą rozmowę z nieuczciwym pracodawcą i sprawa znajduje swój szczęśliwy finał. W przypadku, gdy pracodawca idzie w zaparte sprawy najczęściej trafiają do sądu.
Osobom, które czują się oszukane przez sezonowych pracodawców, mogą pomóc inspektorzy PIP.
Dziwnow.net
Dodaj komentarz