Parawaning na plaży – przekracza granice absurdu


Nie lubimy obnosić się ze swoją nagością, a może bardziej chodzi o oznaczenie terenu? Tak czy siak już w sobotę miały miejsce pierwsze kłótnie o parawany na plaży.

Zadanie jest proste. Trzeba wysłać głowę rodziny rano na plażę, by wygrodził parawanami najlepszy kawałek plaży, jaki uda mu się “upolować”. Blisko wody, ale nie przy samej wodzie, do tego przy wejściu na plażę i oczywiście blisko sklepu. Parawan należy zostawić i dumnie wkroczyć w południe na zatłoczoną plażę by dotrzeć do swojego terytorium. Problem w tym, że takich spryciarzy może spotkać niemiła niespodzianka. Coraz częściej zdarza się, że taki pozostawiony parawan jest wykopany i rzucony na piasek, a miejsce zajęte.
Jak pisze pani Małgorzata: krew mnie zalewa, gdy wchodząc na plażę z tobołami muszę błądzić w labiryncie parawanów. Czy nie można wprowadzić jakichś ograniczeń co do ich wielkości?
Nasze zamiłowanie do parawaningu sprytnie wykorzystują producenci parawanów. O ile jeszcze kilka lat temu sprzedawali 3 i 4-metrowe parawany, tak dzisiaj można już kupić 8, 10 i 12 metrów. Pomijając ciężar samego parawanu, przykładowy Kowalski może dzięki 2 parawanom zająć całkiem spory fragment plaży. A co, stać go.


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *