W tym roku biznes nad morzem boryka się z wieloma problemami. Sezon jest trudny, a do dotychczasowych zmartwień przedsiębiorców dochodzi kolejny.
W ostatnich dniach pracownicy sezonowi, wręcz masowo, porzucają pracę. Przedsiębiorcy w akcie desperacji podnoszą wynagrodzenia, ale chętnych brak. Dochodzi do tego, że pracownik gastronomii na kuchni może liczyć na nawet 9 tys. zł.
Przyjechałam tutaj do pracy, żeby zarobić. Miałam zarabiać 9 tysięcy, ale nie będę pracować po 12 godzin na dobę za takie pieniądze. Niech sobie szukają kogoś głupiego. Ja nie będę niewolnikiem. U mnie w Warszawie zarobię te same pieniądze za 7 godzin pracy przez 5 dni w tygodniu – mówi Angelika, która rzuciła właśnie pracę w Dziwnowie.
Jak mówią pracodawcy, największym problemem jest to, że nowe pokolenie nie jest nauczone pracy. Bezstresowe wychowanie i przeróżni kołcze nawkładali im do głów, że nie powinni ciężko pracować, są najważniejsi i wszystko im się należy. Trudne lata 90-te nauczyły ludzi w młodym wieku, że na wszystko trzeba ciężko zapracować. Mam nadzieję, że nadchodzący kryzys szybko ustawi ich do pionu i nauczy życia – mówi pan Wojciech, gastronomik z Międzywodzia.
Dodaj komentarz